poniedziałek, 30 maja 2016

Na pogaduchy umawiam się z Sandrą Bullock


źródło: facebook
Mieszka niedaleko, więc mogę się z nią umawiać, choć przyznam, że ostatnio nieczęsto znajdujemy na to czas. To dlatego, że piszemy - obie, każda swoją opowieść.
Ale kiedy uda nam się w końcu spotkać, dużo rozmawiamy o książkach, możemy też się nimi wymieniać, bo obie mamy całkiem nieźle wyposażone biblioteczki i dużo polskich autorów. I od niedawna obie jesteśmy autorkami książek, choć tylko ona jest łudząco podobna do znanej aktorki. ;)

Poznałyśmy się też dzięki książkom, a właściwie jednej, mojej. Jak zapowiadałam wcześniej, o takich znajomościach - tych najbardziej niezwykłych, które zawarłam tylko dzięki temu, że postanowiłam pisać książki, będę starała się tutaj od czasu do czasu opowiadać. 

A ta była chyba pierwsza i jak dotąd najbardziej zaskakująca ze wszystkich. Zaczęła się ponad 4 lata temu, wiosną. Gdy wróciłam z mojego pierwszego spotkania z czytelnikami w miasteczku, w którym mieszkam, czekała na mnie fejsbukowa wiadomość, a w niej o tym, że ktoś nie mógł być na moim spotkaniu, choć bardzo chciał, i teraz żałuje, bo teraz nie wiadomo kiedy znów przyjadę do B. Odpisałam, że nie muszę przyjeżdżać, bo tu mieszkam. Autorka się zdziwiła, ale po chwili stwierdziła, że rzeczywiście moja twarz wydaje się jej znajoma. Na to ja, że to możliwe, bo mogłyśmy się gdzieś minąć na ulicy, ponieważ B. to nieduża miejscowość. Wymieniłam też osiedle, na którym mieszkam. Okazało się, że jej dom jest zaledwie dwie ulice dalej.

Nie znałyśmy się wcześniej. Ona nie miała pojęcia, że autorka książki, którą czytała jest niemal jej sąsiadką. Potem dopiero skojarzyła, że widywała mnie już kilka lat wcześniej gdy spacerowałam z psem, wtedy jeszcze innym (dziś już nie ma go z nami), jakieś paręnaście kilo cięższym ode mnie, dlatego rzuciłam się jej w oczy. Ona mnie nie, ponieważ jej pies jest do niej znacznie lepiej dobrany gabarytowo. ;) 

To jeszcze nie wszystko! Beata, bo tak ma na imię bohaterka dzisiejszego wpisu, nie tylko lubi czytać i rozmawiać o książkach, ale sama je pisze, o czym wspomniałam na początku i pisałam jakiś czas temu na blogu - klik.
Książka Beaty Sarnowskiej ma właśnie premierę, a na stronie Wydawnictwa Skrzat jest już w sprzedaży.




1 komentarz: