piątek, 18 kwietnia 2014

Wielkanocny wpis jajeczny. :)



Czas jest szczególny, więc będzie świątecznie...


W tym roku nie znalazłam nawet skrawka czasu na malowanie jajek . 
Ubolewam, bo zajęcie zaliczam do moich najulubieńszych. Na pociechę wykopałam z czeluści komputerowego dysku trochę gęsich wydmuszek udekorowanych w latach ubiegłych, kiedy jeszcze częściej pod ręką miałam pędzelek, szydełko, czy też igłę do szycia, niż klawiaturę komputera...





Jeśli ktoś pamięta moje dwie pierwsze książki wie, że niedobór zajęć rękodzielniczych zrekompensowałam sobie wpleceniem ich w fabułę powieści.  Szczególnie w "Mimo wszystko Wiktoria", gdzie pojawia się decoupage, frywolitki, ręcznie robiona biżuteria, a bohaterki spotykają się na wspólne robótkowanie w Domu Otwartym dla Pań".  W "Bluszczu prowincjonalnym" z kolei jest scrapbookingowy album Marty - bibliotekarki.





Jeśli ktoś jest ciekawy, czy podobne wątki pojawiają się w "Tajemnicach Luizy Bein", z radością donoszę, że oczywiście TAK, choć w nieco inny sposób, niż dotąd.

Są dziergane na drutach kamizelki, które grają tu całkiem ważną rolę. 
Są koronczarki i pewien tajemniczy przedstawiciel coraz rzadszego fachu rzemieślniczego, którego "dzieła" ze względu na ich specyfikę, śmiało można zaliczyć do rękodzieła artystycznego, szczególnie z punktu widzenia kobiet. 
Co to za fach? Ci, którzy już przeczytali książkę wiedzą, dlaczego nie mogę tego zdradzić. :)
Mogę za to wspomnieć o starym zegarmistrzu, również bohaterze mojej najnowszej powieści. Wiele osób czytając to pewnie uśmiechnie pobłażliwie, bo przecież zegarmistrz, to nie rękodzielnik! 
To prawda, ale prawdą jest również, że ten zawód ma w sobie coś magicznego, coś co pozwala postawić zegarmistrza w jednym szeregu z rękodzielnikami - artystami.

I wiem, co mówię, bo wychowałam się wśród tykających zegarów, maleńkich szufladek na trybiki, ośki i balanse, namiętnie trenując przetrzymywanie mięśniami okrężnymi oka lupy zegarmistrzowskiej (nie nauczyłam się tego do dziś. ;)) 



I jeszcze odpowiedź na kolejne, niepostawione pytanie: Czy rękodzieło pojawi się w kolejnej, mojej powieści, tej jeszcze niedokończonej?

TAK!

Jednak całkiem inne niż dotąd, trochę nietypowe i przez to ciekawe. 
Podpowiedzią niech będą tykające zegary i ceramiczne kafle. ;)




Jajek nie będzie, jajka będą dziś... ;)






















Życzę wszystkim spokojnych, zdrowych i pogodnych świąt!