wtorek, 30 grudnia 2014

Zimowo, spacerowo, warmińsko... i trochę "psio". ;)

"Psio" tylko odrobinę, bo mój osobisty kategorycznie odmówił spaceru, trzeba było wyciągać go siłą z posłania. Przy -15 ulubiony ciepły kubrak okazał się niewystarczający. :P




Dwuminutowy spacer biedaczyna odbył na trzech łapach, podkurczając na zmianę co chwila kolejną.
Po załatwieniu, co było do załatwienia, lotem błyskawicy wrócił do domu i spojrzeniem shrekowego kota poprosił o azyl w ciepełku.


Z psem, czy nie, z mrozem, czy bez, poranny widok za oknem wręcz błagał o spacer. 



Dlatego na spacer poszłam z kijkami i w towarzystwie zaprzyjaźnionego Rufusa.




Ależ było warto!
















wtorek, 23 grudnia 2014

Zapraszam na świąteczną chwilę do siebie...

Pora wreszcie na odpoczynek po świątecznych przygotowaniach
i przed świątecznym leniuchowaniem. ;)

Można poczytać sobie przy choince (lubię!). :)


Jeśli odpoczynek, to globalny, czyli od pisania też. 
Dlatego obok komputera rozpanoszyła się kolejna choinka - nieduża, 
ale i tak zepchnęła komputer na skromny róg biurka.


Niedługo będą też pewnie prezenty... 


i pyszności na świątecznym stole w jedynym dniu, w którym można objadać się bez wyrzutów sumienia (właśnie tak!) - nie tylko piernikami. :)


Tego wszystkiego życzę również Wam.
Zdrowych, spokojnych, radosnych i beztroskich 
Świąt Bożego Narodzenia! :)


czwartek, 11 grudnia 2014

Ogłoszenie wyników konkursu.


Pora na ogłoszenie wyników konkursu! 




Wszystkim bardzo dziękuję za udział!
Ogromna ilość fantastycznych komentarzy mocno utrudniła mi zadanie. Wybrać było trudno, bardzo trudno, dlatego... po namyśle postanowiłam podwoić liczbę nagród. 

Pod uwagę brałam wszystkie komentarze: blogowe i fejsbukowe..

Nazwiska zwycięzców, którzy otrzymują wybrane przez siebie książki:

Dorota Pansewicz
Czytanie uszczęśliwia
Daniel Mikosz


Dodatkowe nagrody w ustanowionej przeze mnie spontanicznie kategorii: Dla wiernych czytelniczek. Oczywiście tu również wyróżniam trzy najciekawsze komentarze.

"Kołysankę dla Rosalie" otrzymują:
Edyta Chmura
Karolina Ubych
Iza Niśkiewicz- Miś

P.S. Do Magdalenardo - proszę o kontakt przez pocztę lub fb. :)

sobota, 6 grudnia 2014

Zapraszam na konkurs świąteczno - mikołajkowy!

Idą święta, pora na prezenty!

Konkurs został ogłoszony na moim profilu FACEBOOK
Tam też podałam szczegółowe zasady udziału dla użytkowników portalu.

Osoby, które chciałyby wziąć w nim udział, a  nie mają konta na facebooku,
 mogą wpisywać swoje komentarze pod tym postem, wszystkie zostaną przeze mnie uwzględnione.

Żeby wziąć udział w konkursie,
  należy w komentarzu  podać tytuł książki 
(jeden spośród widocznych na zdjęciu), 
którą chce się otrzymać oraz uzasadnić, dlaczego akurat tę.




Konkurs trwa do 9.12 włącznie.


Nagrodzone zostaną trzy osoby, których komentarze uznam za najciekawsze. 
Każda otrzyma wybraną przez siebie książkę oraz świąteczny prezent niespodziankę.



UWAGA WAŻNE!

1. Tak jak widać na zdjęciu, "Kołysanka dla Rosalie" dostępna będzie dopiero w kwietniu 2015 roku. Jeśli ktoś wybierze ten tytuł, z oczywistych względów otrzyma go dopiero wtedy. 

2. Ogłoszenie na blogu i facebooku dotyczy tego samego (tylko jednego) konkursu, w którym zostanie wyłonionych troje zwycięzców.

3. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu i facebooku.


Zapraszam serdecznie!

niedziela, 9 listopada 2014

O tym, jak bardzo autor jest w stanie się poświęcić.

Czyli o tak zwanym „researchu” i pisarskim empiryzmie.

Większość autorów, zanim napisze pierwsze zdanie swojej powieści, przygotowuje się do się do niej merytorycznie. Żeby uwiarygodnić realia fabularne, nie rozpowszechniać błędnych informacji i nie narazić o posądzenie o ignorancję z reguły czyta odpowiednie lektury, odwiedza rzeczywiste miejsca, w których ma toczyć się akcja, pyta o różne rzeczy specjalistów wszelakich dziedzin, czasem jednak posuwa się dalej.

Dużo dalej.

Niekiedy nawet za daleko…

I o tym będzie dzisiejszy wpis…

Jeśli ktoś podczytuje mój blog wie, że również zdarza mi się odwiedzać miejsca, w których rozgrywa się akcja moich powieści, robię to nawet często, o czym świadczą widoczne w zakładce po prawej stronie wpisy geograficzne. Są to z reguły zwyczajne podróże, jednak niekiedy w ich trakcie zdarzają się rzeczy niezwyczajne, takie jak na przykład TA. Możliwość zwiedzenia od zaplecza jednej z najstarszych szwajcarskich pracowni wytwarzającej pozytywki, w dodatku w towarzystwie potomka jej założycieli, zdarza się raz na milion. Móc dotknąć tego, co wcześniej istniało jedynie w wyobraźni – bezcenne!




Natomiast, jeśli chodzi o inne przypadki empirycznego poznawania tego, o czym się pisze, sprawdzania rzetelności wyczytanych informacji, w dodatku nie tylko przez „pomacanie” - było oczywiście tego znacznie więcej.

Oto tylko niektóre z nich, 
poczynione dla dobra powieści już napisanych, i tych, które dopiero powstają:

1. Nabywanie praktycznej wiedzy całkiem nietypowej, i poza celami fabularnymi kompletnie zbytecznej.


Takiej, jak na przykład nauka zegarmistrzostwa. Absolutnie serio i bardzo rzetelnie, od A do Z. Dowód załączam.






2. Narażanie się na zainteresowanie stosownych organów ścigania.
Niechcący oczywiście. Szukałam po prostu informacji o pewnym środku farmaceutycznym, którego zażycie powoduje zawał serca, z zaznaczeniem, by ów specyfik był niewykrywalny podczas ewentualnej sekcji zwłok. Dopiero po pewnym czasie uświadomiłam sobie, co by było, gdyby ktoś z mojego bliskiego otoczenia nagle zszedł na zawał, i gdyby odpowiednie organy ścigania z jakiegoś powodu przeszukały mój komputer… (Oj!)

3.      Narażanie własnego zdrowia.
Jedna z bohaterek moich powieści popijała herbatkę z ziół o pewnych bardzo nietypowych i dość specyficznych właściwościach. O tyle nietypowych, że postanowiłam sprawdzić je na sobie. Zioła niezwłocznie zamówiłam, spróbowałam, nietypowość potwierdziłam. Informacja dla co bardziej podejrzliwych – tym razem nie naraziłam się organom wymienionym wyżej. Herbatkę wciąż mam, wsypałam do własnoręcznie wykonanej herbaciarki (zasłużyła na to), popijam regularnie i bardzo sobie chwalę. Oczywiście nie wyjawię, co to za zioła. Żeby się tego dowiedzieć, należy przeczytać jedną z  moich powieści. Którą? Tego nie zdradzę.


4.      Narażanie się na…
W zasadzie nie wiem, na co naraża się człowiek, czytający w publicznym miejscu (m.in. w pociągu) książkę (zresztą całkiem niewinną), której część tytułu brzmi „Biblia szatana”. Czasem też trudno jest wytłumaczyć znajomym, że wcale nie planuje się wstąpić do masonerii, gdy polubi się taki profil na facebooku, a nagłe zainteresowanie okultystką, alchemią, kabałą, tarotem, czy magią seksualną nie wynika z samego zainteresowania, ale z wyższej konieczności. Fabularnej. ;)


poniedziałek, 3 listopada 2014

Ilustrowany fragment "Kołysanki dla Rosalie".


Dzień zaduszny i stary cmentarz położony niemal w centrum Barczewa,
 miasteczka znanego niektórym pod powieściową nazwą Wartembork. 
To miejsce nie pojawiło się co prawda w "Tajemnicach Luizy Bein", jednak znalazło się w kontynuacji powieści. 

Wyjątkowo, ze względu na niedawne święta,
maleńki fragment "Kołysanki dla Rosalie", w dodatku ilustrowany. :)


"Przeszli przez okazałą, cmentarną bramę z czerwonej cegły. Wiekowa furtka, która powinna rzewnie zaskrzypieć, zamknęła się za nimi cicho. Nekropolia znajdowała się w centrum Wartemborka. Mogło się wydawać, że ze względu na swój charakter stanowi granicę między starą, a nową częścią miasteczka, jednak było wręcz przeciwnie. Mieszkańcy skracali sobie tędy drogę, z przyzwyczajenia i rutyny czasem zapominając, że nie przechodzą przez zwykły miejski zieleniec. Dlatego czasem zdarzało się tu słyszeć nieprzystający do okoliczności i miejsca gwar.


Dziś tylko od czasu do czasu ciszę mąciły odgłosy zza muru. (...)


Ruszyli pod górę kamienistą aleją. Płytki, zwieńczony koronami drzew wąwóz. Wolno wspinali się w stronę wysokiego, drewnianego krzyża widocznego w oddali. Klara miała wrażenie, że mijana furta, zamiast wejścia do zabytkowego cmentarza, pełniła funkcję całkiem odwrotną. Była bramą do miasta. Wyprowadzającą z miejsca, gdzie przestrzeń, kolory, a nawet powietrze wydawało się tak odmienne od tego za murami. 


 Panował tu specyficzny mikroklimat, atmosfera nieco podobna do tej w wiekowych, półdzikich parkach, gdzie natura rządzi się własnymi prawami, zapomniawszy, jak to jest być zadbaną przez człowieka. Klara uważała, że taka niedbałość działa często na korzyść przyrody i w tym wypadku tak właśnie było. Piękne wysokie drzewa, soczysta zieleń trawy i polne kwiaty dodawały temu miejscu uroku. Przez to stawało się magiczne.



Niestety, dużo mniej skorzystały na tym nagrobki, krzyże z inskrypcjami i kapliczki grobowe, a właściwie to, co z nich zostało. W przeciwieństwie do roślinności, większość doświadczyła ingerencji człowieka, niestety w sensie negatywnym. Czas też dołożył swoje. Piękne niegdyś, kute ogrodzenia przy niektórych grobowcach były w opłakanym stanie. Mimo to, nazwiska zmarłych w wielu miejscach wciąż jeszcze dały się odczytać. Zarówno te na powyginanych tabliczkach wciąż tkwiących na prostych, drewnianych krzyżach, jak i na zmurszałych płytach nagrobnych. Głównie germańskie. (...) 




Większość grobów była zapomniana. Tylko na niektórych ktoś położył plastikowe wiązanki i ustawił znicze, resztę przykrył mech i jesienne liście.



Zmarłych nie grzebano tu od blisko siedemdziesięciu lat, i już tylko nieliczni pamiętali o tych, których szczątki spoczywały tutaj, a nie na cmentarzu komunalnym za miastem. Właśnie przez tę zmianę lokalizacji tuż po wojnie, cmentarz na Świętej Górze popadł w ruinę, choć chyba na przekór wszystkiemu, a przede wszystkim wbrew upływającemu czasowi był nieporównanie piękniejszy od tego nowego. Na swój sposób."



Przy okazji przypominam, że premiera "Kołysanki dla Rosalie" już w kwietniu.

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym wpisie są mojego autorstwa. 
Jeśli ktoś chciałby je wykorzystać, może to zrobić, o ile poda źródło, czyli adres tego bloga.


sobota, 1 listopada 2014

Krótko o Targach Książki w Krakowie

Bardzo krótko, ponieważ trochę późno, a innych relacji pojawiło się w międzyczasie całkiem sporo.
W dodatku nie zaprałam ze sobą aparatu, więc załączone zdjęcia mam dzięki refleksowi Ani i Uli, o czym będzie niżej.

Po pierwsze, dziękuję tym, którzy wpadli do mnie na stoisko duże Ka.

Cieszę się, że poznałam wreszcie Panią Małgorzatę Pyzik. 


Zdjęcie zrobione w takim właśnie dzikim przelocie przez Anię Rychlicką - Karbowską.
Podebrałam niecnie z jej bloga. (Dziękuję!)

W dzikim przelocie spotkałam mnóstwo innych osób, porozmawiałam tylko krótką chwilę, i dlatego czuję potężny niedosyt. 



Parę osób (jak się okazało już po targach) z kolei spotkałam, ale nie rozpoznałam (więc tak jak bym nie sptkała), za co jeszcze raz bardzo, bardzo przepraszam! To jeden z moich największych problemów, jeśli chodzi o relacje towarzyskie. Rzadko udaje mi się kogoś rozpoznać, tylko na podstawie zdjęcia. Potrzebny mi jest głos, gesty, sylwetka i wszystko inne.  Nie jest to zwyczajna kiepska pamięć do twarzy, bo jeśli kogoś już poznam, bardzo dobrze zapamiętuję. Wynika to z czegoś zupełnie innego. Czegoś, o czym wolałabym tutaj nie pisać...
Następnym razem proszę mnie po prostu klepać w ramię,  łapać za łokieć, przypominać się, i w ogóle. ;) 
Będzie mi ogromnie miło poznać realnie kogoś, kogo dotąd znałam tylko z ekranu komputera.

Kilka jeszcze innych osób z kolei z różnych powodów nie spotkałam, i tu niedosyt jest jeszcze większy. Najbardziej żal mi jakiejś wspólnej kawy/rozmowy w spokojnym miejscu (a o takie było tam trudno) z koleżankami i kolegami po piórze. Mam nadzieję to nadrobić przy innej okazji. 

Z targów wróciłam zmęczona potwornie, za to z walizką łupów. I oczywiście masą wrażeń.

Kolejne zdjęcie zrobione również w przelocie potężnym przez Ulę Witkowską. Dziękuję!

Jak to dobrze, że już w maju kolejne targi!

poniedziałek, 20 października 2014

Targi Książki w Krakowie.


Tak jak wspominałam w poprzednim wpisie,
będę obecna na targach przez większość dnia 
w sobotę, 25 września.

Jeśli ktoś chciałby się ze mną spotkać, zapraszam serdecznie na 

stoisko DuzeKa
 numer A42

w godzinach  11.00 - 12.00
a potem 14.00 - 15.00

Gdyby ktoś chciał kupić "Tajemnice Luizy Bein"
powinien wcześniej udać się na stoisko Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

O ile wiem, "Mimo wszystko Wiktoria" i "Bluszcz prowincjonalny" mogą być trudno dostępne na targach. Na pewno nie da się nabyć ich na stoisku mojego drugiego wydawcy, który nie będzie obecny.

Zdjęcie z tegorocznych Targów Książki w Warszawie.


Do zobaczenia w sobotę! :)


wtorek, 14 października 2014

Ogłoszenia drobne.


1. Już w najbliższą sobotę w olsztyńskiej Planecie 11 Festiwal do czytania.



Oczywiście też tam będę, nie wiem dokładnie w jakich godzinach, 
ale na pewno podczas Wystawy Pisarzy Warmii i Mazur, czyli od godz. 16.00 do 18.00

Serdecznie zapraszam!

2. Tydzień później (23-26.10 2014 r.) odbędą się Krakowskie Targi Książki.

Targi odwiedzę w sobotę,
 i spędzę tam przynajmniej kilka godzin.

W tym roku nie będę podpisywać książek na stoisku  Wydawnictwa Nasza Księgarnia w wyznaczonych godzinach, ale z pewnością będę tam od czasu do czasu zaglądać. 
Dlatego jeśli ktoś miałby ochotę ze mną spotkać, jest szansa, że mnie tam znajdzie.
 Można też się ze mną umówić tam wcześniej, również na kawę w barku. 

Bardzo chętnie się z Wami spotkam. :)

Również z sobotę pojawię się na nieco dłużej na stoisku Duże Ka, 
niestety nie wiem jeszcze o której godzinie, jeśli się dowiem, edytuję wpis.


3. Ostatnia wiadomość dotyczy spotkania już wirtualnego. 
Zostałam bardzo gruntownie przepytana, i pierwszy raz bardzo odważnie opowiedziałam o sobie aż tak dużo. 

Serdecznie zapraszam do poczytania wywiadu na oficjalnej stronie Jakuba Winiarskiego


sobota, 11 października 2014

Zmiany, zmiany, zmiany...

Zauważyłam, że ostatnio jakby więcej osób odwiedza mój blog (co mnie oczywiście bardzo cieszy), 
dlatego postanowiłam wprowadzić tu pewne zmiany.
Początkowo pisałam jedynie notki związane tylko z moim pisaniem, i właściwie w takim właśnie celu został założony ten blog. 
Doszłam jednak do wniosku, że tym, którzy częściej tu wpadają, może to się zwyczajnie znudzić, stąd pomysł na pewne zmiany.

Od teraz mniej więcej raz w tygodniu, prócz tych dotychczasowych wpisów, pojawiać się będą takie z gatunku, powiedzmy, refleksyjnych ;), tudzież w klimacie "nie znam się, to się wypowiem", i może parę jeszcze innych.
Nie wiem, czy na stałe, zobaczymy, jak ten mój  pomysł  się sprawdzi. :)

A na początek - taka sytuacja na dworcu w Olsztynie.




Krótka obserwacja ptasiego stadka drepcącego w tę i z powrotem za Panem Gołębiem kroczącym z dumnie podniesionym dziobem, wywołała we mnie ważną refleksję.







Kto ma kromkę, ten ma władzę!

Zastanawiam się jedynie, czy Pan Gołąb potrafi rozpoznać, które ptaki za nim drepcą, bo jest naprawdę super fajnym Panem Gołębiem, a które chcą jedynie cichcem skubnąć parę okruchów z jego kromki.


Dla szukających analogii – refleksja ta jest całkiem luźna i oderwana od czegokolwiek. Nie ma związku z żadną konkretną sytuacją. 


wtorek, 7 października 2014

Obiecane festiwalowe trzy grosze...

Czyli krótka relacja z Festiwalu Literatury Kobiecej "Pióro i Pazur" w Siedlcach – krótka, ponieważ w ostatnim tygodniu ukazało się sporo takich relacji, np. u Agnieszki Lingas -Łoniewskiej, na granice.pl blogach: Pełen zlewTejowy śmietniczek, Książki Idy i wielu innych. Dlatego nie będę powielać tych samych informacji, zachęcam za to do kliknięcia w linki.
Od siebie tylko dodam, że atmosfera była fantastyczna! Jak zawsze. :)



Jak co roku wszystkie podpisujemy pamiątkowy plakat.
fot. Dorota Zamojska


A tych, którzy jeszcze nie wiedzą, kto zwyciężył w każdej z kategorii, równie krótko informuję, że główne nagrody otrzymały:

W kategorii Pióro:
Grażyna Jeromin - Galuszka za powieść „Magnolia"

W kategorii Pazur:
Danuta Noszczynska za powieść "Wszystkie życia Heleny P."

Nagrodę Czytelniczek w kategorii Pióro:
Magdalena Zimniak za powieść: "Jezioro cierni"

Nagrodę Czytelniczek w kategorii Pazur:
Olga Rudnicka za powieść "Drugi przekręt Natalii"

Nagrodę blogerek polonijnych:
Wiesława Maciejak za "A życie sie toczy..."

Nagrodę magazynu "Piękno i pasje":
Grażyna Jeromin - Galuszka za powieść: "Magnolia"

Nagrodę fundacji Age of Reading za powieść przedstawiającą problem wykluczenia:
 Lucyna Olejniczak "Opiekunka"

Bijemy rekord we wspólnym głośnym czytaniu. Z Dorotą Ponińską za chwilę zaczniemy.
fot. Dorota Zamojska

Spośród zwycięskich powieści miałam przyjemność dotąd przeczytać następujące:

*** Magdalena Zimniak za powieść: "Jezioro cierni” ***

*** Danuta Noszczynska za powieść "Wszystkie życia Heleny P."  ***

*** Olga Rudnicka za powieść "Drugi przekręt Natalii" ***


Wszystkie mnie zachwyciły, każda na swój sposób, za coś innego, i z różnego powodu.

Gratulacje!

Pozostałe wyróżnione książki zamierzam oczywiście przeczytać niebawem.
Wiem, że nagroda festiwalowa daje mi gwarancję jakości i pewność, że się nie zawiodę. Udowodniły mi to książki, które odniosły zwycięstwo w poprzednich edycjach.
Na żadnej się nie zawiodłam.



Zachęcam do zajrzenia na stronę festiwalu i wynotowania tytułów!

Z Agnieszką Lingas - Łoniewską, Agnieszką Gil i Waldemarem Obłozą - pozujemy.

Do zobaczenia za rok! :)