W każdym miasteczku najciekawsze są miejsca, gdzie rzadko docierają turyści, czyli ciasne uliczki, gdzie suszy się pranie, cudze podwórka i otwarte okna przez które ucieka zapach jedzenia i dźwięki rozmów. Kwintesencja lokalnego klimatu. Coś fantastycznego...
To dlatego bohaterki "Sekretu zegarmistrza" zwiedzają prowansalskie zaułki zamiast głównej promenady pełnej kramów z pamiątkami. Sama zawsze zwiedzam podobnie. :)