Jeden z najtrudniejszych, ale i najważniejszych momentów w trakcie pisania powieści, gdy trzeba być ostrożnym i rozważnym w dobieraniu, słów by nie zepsuć całej historii i jednocześnie jak najszybciej przelewać te słowa na papier/plik, by nie uleciały. Gdy bolą palce, nadgarstki, oczy i głowa, a mimo to nie można przestać pisać. I gdy doba jest stanowczo za krótka, a każde spojrzenie na zegarek wywołuje bolesne o_matko_to_już_ta_godzina?
Jeszcze trochę, jeszcze trochę, a widać będzie wreszcie ostatni zakręt, a za nim wreszcie kropkę. Ostatnią. :)
Czekam, a właściwie śmiem podejrzewać, że nie jestem sama, na Twoją ostatnią kropkę i kolejną powieść :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki: niech głowa nie boli, umysł będzie otwarty, słowa same układają się w zdania, a palce szybko je wystukiwały w klawiaturę :D