Jednym z takich miejsc jest Gietrzwałd i znajdująca się tam karczma, w której coś się wydarzyło. Z wiadomych względów nie mogę zdradzić co. Powiem jedynie, że tło przedstawione w książce jest jak najbardziej realne. Karczma wygląda dokładnie tak, jak ją opisałam. Dowód poniżej. :)
Zamówienie na moje ulubione danie złożone. Obiecałam, że to nie będzie wpis kulinarny, więc nie zdradzę, czym się zajadałam. ;)

Sklepiki z lokalnym rękodziełem. Wszystko znajduje się na terenie karczmy.
Wewnętrzny dziedziniec.

Tak wygląda "sufit" nad stołami na dziedzińcu.
Dom warmiński, w odpowiednim czasie zmieniający się w scenę.
Kuźnia. Też oczywiście na terenie karczmy, czasem jest tam też kowal i można popatrzeć, jak pracuje.
Warsztat tkacki.
Wejście do karczmy.
Jedna z sal, zdaje się włościańska.
Niestety, była akurat nieczynna, zdjęcie mało wyraźne, ponieważ zrobione przez okno.
Piec w sali kupieckiej, na którym zwykle warzy się strawa (można zajrzeć do garnków ;))
Tu z kolei nie chciałam przeszkadzać moim fotografowaniem posilającym się gościom.
Dla ciekawych - więcej zdjęć można zobaczyć TU
Sala włościańska i okno, przez które udało mi się zrobić zdjęcie. :)
... i na deser kapliczka. Dlaczego? Tego również nie mogę zdradzić. Umieszczam ją tu dla tych, którzy są już po lekturze Tajemnic Luizy Bein".
Zdjęcie ze strony Polska niezwykła.
![]() |
Właściciel zdjęcia. |
Przypominam też, że jeszcze tylko jutro (4.07.) można przesyłać zdjęcia na KONKURS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz