niedziela, 3 sierpnia 2014

Klimatycznie i po warmińsku...

Miało być o Brienz, jednak nastąpiła niewielka zmiana planów. Postanowiłam, że tak jak w "Tajemnicach Luizy Bein", będziemy zwiedzać na zmianę - Szwajcarię i Warmię, a dokładnie okolice Barczewa, Olsztyna i Gietrzwałdu, gdzie rozgrywa się fabuła powieści.
Jednym z takich miejsc jest Gietrzwałd i znajdująca się tam karczma, w której coś się wydarzyło. Z wiadomych względów nie mogę zdradzić co. Powiem jedynie, że tło przedstawione w książce jest jak najbardziej realne. Karczma wygląda dokładnie tak, jak ją opisałam. Dowód poniżej. :)



Zamówienie na moje ulubione danie złożone. Obiecałam, że to nie będzie wpis kulinarny, więc nie zdradzę, czym się zajadałam. ;)



Sklepiki z lokalnym rękodziełem. Wszystko znajduje się na terenie karczmy.




Wewnętrzny dziedziniec.






Tak wygląda "sufit" nad stołami na dziedzińcu.






Dom warmiński, w odpowiednim czasie zmieniający się w scenę.






Kuźnia. Też oczywiście na terenie karczmy, czasem jest tam też kowal i można popatrzeć, jak pracuje.


Warsztat tkacki.


Wejście do karczmy.


Jedna z sal, zdaje się włościańska. 
Niestety, była akurat nieczynna, zdjęcie mało wyraźne, ponieważ zrobione przez okno.


Piec w sali kupieckiej, na którym zwykle warzy się strawa (można zajrzeć do garnków ;))
Tu z kolei nie chciałam przeszkadzać moim fotografowaniem posilającym się gościom. 
Dla ciekawych - więcej zdjęć można zobaczyć TU



Sala włościańska i okno, przez które udało mi się zrobić zdjęcie. :)


... i na deser kapliczka. Dlaczego? Tego również nie mogę zdradzić. Umieszczam ją tu dla tych, którzy są już po lekturze Tajemnic Luizy Bein".
Zdjęcie ze strony Polska niezwykła.

Właściciel zdjęcia.

Przypominam też, że jeszcze tylko jutro (4.07.) można przesyłać zdjęcia na KONKURS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz