poniedziałek, 12 marca 2018

Coś dla miłośników... rudych futer...

Ta historia (z dość osobliwym finałem ;) ) zdarzyła się naprawdę w pewnej krakowskiej przychodni weterynaryjnej. :) 

Oczywiście została trochę podkoloryzowana dla potrzeb fabuły "Bluszczu prowincjonalnego", fikcyjne są również występujące w niej postacie, ale... nie Tygrysek.

Bo Tygrysek jest prawdziwy.

W całej swojej rudo-futrzanej okazałości. :)

Posłuchajcie...