Ktoś ostatnio słusznie zauważył, że jeśli piszę właśnie siódmą powieść, a
najnowsza, czyli „Sekret zegarmistrza” jest piąta, powinnam się w końcu wytłumaczyć, co z szóstą.
Otóż
szósta jest w przygotowaniu. W dodatku od dość dawna, ponieważ sporo czasu
zajęło mi zebranie się w sobie, by w końcu wypuścić ją w świat. Musiałam zyskać
pewność, że wreszcie jest taka, jak chciałam.
Jeszcze dłużej trwało jej
pisanie, właściwie najpierw równolegle z dwiema ostatnimi książkami, które są już w
księgarniach. Dlatego też pewnie ślad „Jedwabnych rękawiczek” – bo tak póki co
nazywam moją szóstą powieść, pojawia się w nich obu, w „Kołysance dla Rosalie” -
w wątku dotyczącym zaginięcia dziecka, a w „Sekrecie zegarmistrza” - w postaci tajemniczej
Nadii.
 |
źródło: printerest.com |
Pomysł na "Jedwabne rękawiczki" zrodził się w mojej głowie dzięki znalezionej przypadkiem, bardzo nietypowej przepowiedni
z 1904 roku, która chyba właśnie zaczęła się spełniać - i nie mam tu na myśli
tylko literackiej fikcji. To był mój pierwszy powieściowy „zapalnik”, potem pojawiły się
kolejne. Między innymi piękna stara lalka i skrywana w niej (niemal dosłownie) tajemnica, pewien wiekowy i bardzo osobliwy dom w północno –
wschodniej Francji, oraz znalezione w nim krzesło obite wytartym ze starości kurdybanem. (Tak, właśnie
tak, krzesło.)