Wydaje mi się, że był chyba kiedyś serial o takim tytule… Tak czy
owak, tytuł idealnie oddaje to, o czym chcę napisać.
Zanim jednak przejdę do meritum – anegdota, która jeszcze
lepiej obrazuje to, o czym chcę napisać. Kiedy mój niespełna pięcioletni
siostrzeniec usłyszał, że święta się kończą i jutro musi iść do przedszkola
odparł bez namysłu: „Jutro nie mogę, bo jutro boli mnie brzuch.” J
Gdy piszę, też czasem tak właśnie się czuję. Lekko zagubiona
w czasie, bo brzuch przy tym na ogół nie boli, za to często głowa. J
Bo pisarz pisząc niekiedy musi wyprzedzać swój czas. I nie
dotyczy to wcale powieści fantastycznych, tych o hipotetycznej przyszłości.
Na ogół dobrze jest ustalić ramy czasowe, w których rozgrywa
się powieść, zwłaszcza obyczajowa, gdy chce się osiągnąć wrażenie
prawdopodobieństwa. Jeśli historia zaczyna się tu i teraz, a potem się toczy -
tydzień, miesiąc, rok i dłużej, siłą rzeczy w pewnym momencie opisuje się
przyszłość. Z własnej perspektywy oczywiście.J Natomiast czytelnik i tak potem
często czyta o tym, jak o czymś dawno minionym, gdy doliczy się czas, w którym gotowa książka do niego trafi. Czasem nawet rok po ukończeniu powieści, bo tyle potrafi trwać
proces wydawniczy.
żródło: Gazeta Wyborcza |
W tej chwili opisuję realne zdarzenie, które będzie miało
miejsce dopiero w sierpniu i sama jestem ciekawa, na ile uda mi się nie
rozminąć z prawdą. A sprawdzę to dopiero za kilka miesięcy, gdy pojadę na
prawdziwe święto Sabantuj w Kruszynianach.
Czasem się też zdarza, że pisarzowi udaje opisać, coś, co potem naprawdę się wydarza, i nie są to wcale rzadkie przypadki. Moje opisywałam kiedyś tu: Kilka przypadków niezwykłych. Z kolei jedna z moich zaprzyjaźnionych pisarek - Agnieszka Gil ma dar odwrotny - rzeczy o których pisze, niebawem znikają. :)
Niekiedy też "ożywają" wymyśleni od początku do końca bohaterowie. Pewna czytelniczka napisała mi, że znalazła na facebooku profil Alexandra Beina, bohatera "Tajemnic Luizy Bein" (klik). Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo taka zbierzność nazwisk jest możliwa, gdyby nie to, że na profilu tego mężczyzny znalazło się jego zdjęcie w pociągu pędzącym przez jakąś górską przełęcz, a każdy, kto jest już po lekturze Tajemnic... wie, że "mój"Alex Bein jest fanatycznym wielbicielem kolei i przejażdżek Expresem Bernina pędzącym między szczytami Alp.
Sprawdziłam z ciekawości innych stworzonych przeze mnie bohaterów. Na facebooku jest Klara Figiel z "Tajemnic Luizy Bein" i "Lena Gajko" z Sekretu zegarmistrza (nie miałam wcześniej o tym pojęcia!). Emilie de Fleury też jest, ale to sprawdziłam w imieniu Kseni w trakcie pisania Sekretu. Jest tam o tym wzmianka. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz