środa, 17 lutego 2016

Tik - tak, tik - tak... tyk, tyk, cyk, cyk...

Wiktoria z bloga Przeczytaj mnie napisała na swoim profilu fb o "Sekrecie zegarmistrza, że " kartki tej książki nie szeleszczą, a tykają jak zegarki."

Bardzo mi się to zdanie spodobało i cieszę się przeogromnie, jeśli naprawdę tak jest, bo takie było moje marzenie. Chciałam, by wszystkie strony "Sekretu zegarmistrza" tykały, cykały i głośno wybijały godziny. :)

Zegary w moich książkach pojawiają się nieprzypadkowo, ponieważ towarzyszyły mi przez całe życie – budziły i usypiały lub po prostu były, niemal wszędzie wokół. Przyzwyczajały do miarowości tykania, głośnego wybijania godzin, rozumienia, że czas nie jest równoznaczny jedynie z przemijaniem, ale też przypomina o sprawach ważnych. Zobowiązuje do pamiętania. 
Zegar na zdjęciu obok - dużo starszy ode mnie, wisiał w moim dziecięcym pokoju, teraz zajmuje honorowe miejsce na ścianie w moim domu.


"Sekret zegarmistrza" urodził się w mojej głowie właśnie dzięki zegarom, gdy pewnego razu oglądałam zawartość pudełka z zegarkami nieodebranymi z naprawy w warsztacie mojego taty, emerytowanego zegarmistrza. Natrafiłam tam na stary damski zegarek z inicjałami JB. Oczyma wyobraźni zobaczyłam właścicielkę zegarka i jej historię.



        Inne pudełko sprawiło, że pojawiła się też Lena i jej  niezwykła, szemrząca biżuteria tworzona ze starych zegarków i szlachetnych kamieni. Bo tak jak dla niej, dla mnie również zegary zawsze były o wiele bardziej fascynujące i piękniejsze w środku, niż na zewnątrz. Przede wszystkim ich niepowtarzalna  muzyka, gdy:
        "Dźwięki zlewały się w jedno brzmienie przypominające grę setek świerszczy. Cykanie, tykot, szelest, szmer i stukot. Szum dziesiątek balansów, kół wychwytowych, inkabloków i kotwiczek. Setek trybików i trybów, wprawianych w ruch przez porządnie naciągnięte sprężyny, zwinięte w kształt ślimaków. Wybijane cyklicznie godziny trzech ściennych zegarów i walczący o atencję krzyk jednej drewnianej kukułki. Wszystko razem i jednocześnie każde z osobna, jakby domagając się odrębnej uwagi. Miła dla ucha kakofonia, która nigdy nie milkła dzięki kluczykom, szyszkom na długich łańcuchach i koronkom w ręcznych mechanizmach czasomierzy." (frag. "Sekretu zegarmistrza")

Posłuchajcie sami:


Popatrzcie:







Piękne, prawda?

A już niebawem troje szczęściarzy otrzyma takie powieściowe cudeńka wykonane nie przez Lenę, ale przez cudowne Drobiny Czasu

W  ręce owych szczęściarzy powędrują:

PODRÓŻNIK W CZASIE
źródło: drobinyczasu.pl

DROBINA CZASU
źródło: drobinyczasu.pl

MACIEJKA
źródło: drobinyczasu.pl





Dodatkowo, przyszły właściciel pierwszego zegarka - Podróżnika w czasie odbędzie też prawdziwą, całkiem realną podróż na przełomie maja i czerwca do słonecznej Prowansji!

Więcej o tym - w kolejnym blogowym wpisie. Przy okazji przypominam też o trwającym wciąż konkursie - klik.

Zapraszam już niebawem!



3 komentarze:

  1. Prześliczne te zegarki :) I już wiem skąd inspiracja :) A książka u mnie w trakcie tykania...znaczy czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę więc miłego tykania... znaczy czytania. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam zegarki wokół siebie - stoją lub wiszą, a na ręku noszę tylko, gdy wyjeżdżam.
    Książka o zegarkach czeka na czytanie, bowiem postanowiłam sobie, że wpierw nadrobię zaległości w Pani twórczości. Wczoraj przeczytałam "Mimo..." (jutro recenzja), w marcu "Kołysanka" i "Sekret". Takie to plany :)

    OdpowiedzUsuń