środa, 2 marca 2016

Smacznego!

Ostatnio przy kilku różnych okazjach ujawniłam moje osobliwe zamiłowanie do porządku i nieskromnie pochwaliłam się zdolnościami kulinarnymi.
Wczoraj natomiast odkryłam, że ktoś wszedł na mój blog wpisując w wyszukiwarkę słowa: "kuchnia Renaty jak sprzątać". ;) Nie wiem, czym się kierował autor i czego poszukiwał, ale uznałam, że może rzeczywiście to jest dobry moment, by temat kulinariów rozwinąć (bo sprzątaniu opowiem może innym razem :P). Również dlatego, że to ciągle gdzieś to koło mnie krąży i dopomina się o głos, przy każdej niemal okazji. Nawet podczas Festiwalu Literatury Kobiet w Siedlcach moje najbardziej udane zdjęcia to te nad garnkami, w trakcie panelu o kulinariach w literaturze.  ;)



Kolejny powód, dla którego postanowiłam zrobić ten wpis to ten, że jak dotąd rekordowym postem jest ten o podlaskich sękaczach! I szczerze mówiąc nie wiem, czy się z tego cieszyć, czy wprost przeciwnie... ;) Chociaż... to chyba dobrze, jeśli ktoś w ten sposób zawitał na mój blog, nawet jeśli nie wpisał w okienko wyszukiwarki tytułu mojej książki, ale: sękacz podlaski, grzałka do sękacza, jak przechowywać sękacz, przepis na sękacza itp. Hmm, ciekawe, czy ten wpis dzięki przytoczonym hasłom będzie równie popularny?


Sporą popularnością cieszył się też wpis z chlebem w roli głównej. A to już mnie zdecydowanie cieszy. Przepis jest od początku do końca mój, piekę chleb regularnie od wielu lat i zaręczam, że nie tylko pachnie, ale i smakuje obłędnie. Tutaj jeszcze ciepły...


Kolejne miejsce w rankingu popularności kulinarnych wpisów zajął chłodnik z "Bluszczu prowincjonalnego",  a następne przepis na kawę frappe z "Mimo wszystko Wiktoria".


W "Tajemnicach Luizy Bein" Klara przyrządza między innymi banany z sosem czekoladowym, natomiast w "Sekrecie zegarmistrza" Honorata  i Stefania przyrządzają między innymi powidła śliwkowe z gorzką czekoladą.

Obu tych potraw mogli osobiście skosztować goście wspomnianego wyżej festiwalu.


Tak się złożyło, że każdej z moich książek pojawiają się wątki wzmagające pracę ślinianek.

W "Mimo wszystko Wiktoria" Filip smaży jajecznicę na soku pomarańczowym, a Zuzanna cedzi rosół, który ląduje w zlewozmywaku. W "Bluszczu prowincjonalnym" dominuje klasyczna kuchnia podlaska, w "Tajemnicach Luizy Bein" Klara gotuje po polsku podczas swojego pobytu w Szwajcarii, a w "Kołysance dla Rosalie" pani Kazia raczy hotelowych gości specjałami kuchni warmińskiej. Natomiast w "Sekrecie zegarmistrza" sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, na tyle, ze zasługuje na osobny wpis. Wtedy też opowiem więcej o sekretach i specyfice kuchni podlaskiej. Myślę też, że moje smaki z dzieciństwa mogą niektórych zadziwić. :)

Na koniec pora odpowiedzieć na pytanie, które często dostaję przy wielu różnych okazjach.

Dlaczego w każdej z moich książek pojawia się jedzenie?

Za każdym razem odpowiadam, że dokładnie z tego samego powodu, dla którego w każdej z moich książek pojawiają się zwierzaki (o tym też kiedyś napiszę osobno!), sympatyczne starsze panie, przydomowe ogrody, rękodzielnicze pasje i oczywiście całe mnóstwo tajemnic. To jest to, co uwielbiam, do czego mam słabość i z czym bardzo trudno byłoby mi się rozstać. Dlatego z całą pewnością większości z wymienionych elementów możecie się spodziewać w kolejnych moich książkach.

Tymczasem - pozostańmy jeszcze chwilę przy kulinariach. Ciąg dalszy już jutro!


2 komentarze:

  1. Spodziewam się, że ktoś mógł poszukiwać informacji o sprzątaniu po obejrzeniu reportażu w TVN (-: Sama zwróciłam uwagę na idealny porządek (-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! No cóż, lubię porządek. :p Nie tylko w domu, ale ogólnie, w życiu. :)

      Usuń