czwartek, 20 października 2016

Postanowiłam zabrać głos w sprawie memuaru

Muszę, ponieważ ów nieszczęsny memuar wraca do mnie jak bumerang.

Na okrągło, nieustannie i wciąż...

Częściej niż o cokolwiek jestem pytana właśnie o to. Dlaczego memuar? Skąd to dziwne, pretensjonalne (to nie moje określenie!) archaiczne słowo i dlaczego właśnie ono znalazło się w "Sekrecie Zegarmistrza"?

Otóż dlatego, że inne nie pasowałoby bardziej. Bo zwykły pamiętnik lub dziennik (które zresztą pojawiają się wymiennie) nie zawierają w sobie aż tyle pożądanej treści. Wszak memuar, to pamiętnik babki, antenatki, pisany bardzo dawno temu, tak jak ten powieściowy. W dodatku francuskie pochodzenie słowa jest również uzasadnione, bo jego autorką była Emilie de Fleury.

Przykro mi, jeśli ktoś wcześniej nie zetknął się z tym słowem, ale może jakimś plusem jest to, że się z nim przy okazji zaznajomił? :) Sama bardzo lubię takie momenty, gdy czytając książkę widzę słowo, którego dotąd nie znałam. Nie każde udaje mi się zaadaptować je na tyle, by używać go w języku codziennym, ale większość tak. I to jest dla mnie dodatkowy, jakże pozytywny efekt uboczny czytania książek dla przyjemności.

Natomiast dobra wiadomość jest taka, że w kolejnej powieści memuaru nie będzie.
Będzie za to karabela. ;)


7 komentarzy:

  1. Memuar to piękne słowo :) Jakże na miejscu!

    Karabela - broń?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Jeśli kiedykolwiek najdzie mnie ochota na spisanie własnych wspomnień, zrobię to z pewnością w memuarze, nie w pamiętniku. :) A co do karabeli - tak, to rodzaj broni białej, ogromnie eleganckiej i zdobnej.

      Usuń
  2. Memuar to piękne słowo. Takie dystyngowane.
    Karabela takoż ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! :) Jak porcelanowa filiżanka zamiast kubka z porcelitu.;)

      Usuń
  3. Pani Renato, przykro mi, że memuar do Pani ciągle "wraca", choć prawdopodobnie to ja pierwszy raz użyłam określenia "pretensjonalny".
    Nie chciałam Pani zrobić przykrości. Czasami po prostu tak jest, że książka do kogoś (lub grupy osób) nie trafia, ale nie powinna Pani sobie brać tych słów/opinii/komentarzy do siebie. Doceniam ogrom pracy, który włożyła Pani w napisanie tej książki. Proszę się w żaden sposób nie zrażać.

    Poza tym wszyscy, którzy czytali tę książkę, teraz na pewno nigdy nie zapomną znaczenia słowa "memuar" :)
    Pani nauczyła mnie też słowa "kaboszon".
    Następnym będzie więc karabela, której znaczenia w tym momencie nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Magdo, proszę absolutnie nie brać tego wpisu do siebie. Chodziło mi wyłącznie o bezpośrednie zapytania, bo w recenzjach może sobie być co chce, ostatecznie mogę do nich nie zaglądać ;) a już na pewno nie muszę, a nawet chyba nie powinnam na nie odpowiadać. Natomiast na zapytania w prywatnych wiadomości powinnam, również w zwykłych rozmowach powinnam. I jeśli robię to któryś już raz, tracę trochę cierpliwość, właśnie stąd ten wpis. Mimo to nie zamierzam rezygnować z podobnych słów, bo je lubię (moje najulubieńsze to "krotochwile") i smutno mi, że są zapomniane i rugowane z języka. Mam nadzieję, że w moich książkach przetrwają choć częściowo. ☺

      Usuń
    2. Dziękuję, uspokoiła mnie Pani.
      Pozdrawiam :)

      Usuń