czwartek, 13 października 2016

No to sobie nie polatałam ;)


A mogłabym, gdybym tylko spróbowała pewnego specyfiku. Na razie jednak nie spróbowałam. 

Dlaczego?

O tym napiszę dalej.

A na razie wrócę do poprzedniego wpisu blogowego, tego o uśmiechu. Zamieściłam tam króciutki filmik pokazujący złudzenie optyczne. Nagrałam go podczas Europejskiej Nocy Naukowców w Olsztynie, gdzie było mnóstwo podobnych atrakcji. Jednak nie dla nich tam pojechałam, ale dla specyfiku, o którym pisałam wyżej i jak najbardziej poważnego wykładu profesora Stanisława Czachorowskiego o czarownicach i maści do latania.


Tak, właśnie tak, maści do latania. :)

Na wykładzie były też oczywiście wiedźmy, a właściwie Wiedźmuchy:


Załączone zdjęcie pochodzi z ich strony - klik.

Natomiast jeśli chodzi o maść do latania i jej magiczne (choć niekoniecznie) właściwości, napiszę Wam o tym więcej bliżej premiery "Tatarki", w której znajdziecie dokładny skład takiej maści i opis, do czego służyła. Natomiast niecierpliwych odsyłam już teraz na blog profesora (klik), tam można poczytać o maści z perspektywy bardziej naukowej, choć również z przymrużeniem oka.


A na zdjęciu wyżej (pożyczonym z bloga Profesorskie gadanie) prawdziwa wisienka na torcie, o której pisałam na samym początku, czyli maść do latania w wersji "light". Można jej spróbować już teraz. Wystarczy wybrać się do Olsztyna i odwiedzić pewne niezwykłe miejsce, czyli Cudne Manowce (klik). 


fot. Cudne Manowce
Ja już byłam, mimo że próbowanie maści odłożyłam do premiery "Tatarki" 24 maja 2017 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz