Stąd też pewnie pojawiające się ostatnio dość często pytanie: Czy "Sekret zegaristrza" jest bardziej jak "Bluszcz prowincjonalny", czy bliżej mu do "Tajemnic Luizy Bein"?
Gatunkowo z pewnością bliżej mu do "Tajemnic Luizy..." niż "Bluszczu...", który jest klasyczną powieścią obyczajową ("Kołysanki Rosalie" i "Tajemnic Luizy Bein" nie da się przypisać do konkretnego gatunku, tworzą raczej ich mieszankę).
Teoretycznie cechą wspólną obu jest miejsce akcji, czyli Podlasie, jednak w każdej pokazane zupełnie inaczej, ponieważ oczami dwóch bardzo różnych bohaterek...
Obie, Anna z "Bluszczu..." i Lena z "Sekretu..." urodziły się i wychowały w tym niezwykle urokliwym regionie Polski, jednak pierwsza stamtąd uciekła, druga zrobiła wszystko, by zostać.
W "Bluszczu..." dominuje też specyficzna małomiasteczkowa atmosfera - jest klimatycznie, ale nie zawsze sielsko.
W "Sekrecie..." z kolei jest sielsko i urokliwie. Dwór znajduje się poza granicami miasta, otacza go stary sad, a wydeptana ścieżka wiedzie do pobliskiego brzozowego zagajnika, który kryje w sobie pewną tajemnicę, jedną z wielu tutaj oczywiście. ;) W oknach wiszą szydełkowe firanki, na skrzypiących drewnianych podłogach leżą ręcznie tkane dywaniki. W kuchni z kaflowym piecem panonoszą się smakowite zapachy, jednak tym razem nie tylko podlaskich przysmaków. Wszędzie słychać tykanie zegarów, które są wyjątkowo ważne, choć sekret starego zegarmistrza jest tylko jednym z wielu, które musi rozwikłać główna bohaterka. Żeby to zrobić, tak jak Klara z "Tajemnic Luizy..." poznaje historię własnej rodziny. Członków rodu Śmiałowskich jest nieco mniej niż Beinów, poza tym tym razem połapanie się "kto jest kim" z pewnością ułatwi drzewo genealogiczne zamieszczone na końcu książki.
Ostatnie strony powieści zawierają coś jeszcze, pewną niespodziankę... Jednak o tym napiszę nieco później.
O rany! Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńTeraz mam jeszcze większą ochotę na tę książkę :)
Tajemnice i niespodzianki... z zegarkami, oj kuszą!
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Trzymam kciuki za sukces!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością,bo wszystkie inne Pani czytałam i czytało mi się z wielką przyjemnością.Nie sądzę,ba nawet wiem,że "Sekret zegarmistrza"mnie nie rozczaruje....jeszcze trochę trzeba poczekać,ale warto..
OdpowiedzUsuńPozostał mi do przeczytania jeszcze tylko Bluszcz i wiem, że będzie mi się podobał :) Magdalenardo pisała, że jest to boska książka a nasze gusta są bardzo podobne.
OdpowiedzUsuńZaś zegarmistrza nie mogę doczekać jeszcze bardziej!
Dla mnie samo słowo "zegarmistrz" ma w sobie tyle tajemnicy i magii.. a tu do tego jeszcze sekret :) Muszę to koniecznie przeczytać
OdpowiedzUsuń