I nie, nie będzie o wyborach w USA. ;)
Będzie o książce, a właściwie o jej amerykańskiej autorce. :)
Po "Inną niż wszystkie" sięgnęłam absolutnym przypadkiem, właściwie tylko dlatego, że miałam niewątpliwą przyjemność poznać osobiście autorkę powieści - Joshilyn Jackson. We wrześniu tego została gościem honorowym Festiwalu Literatury Kobiet w Siedlcach
Oczywiście o tym, że poczułam potężny przymus, by wspomnianą książkę przeczytać nie był wyłącznie fakt poznania autorki, znam bardzo wiele polskich autorek i autorów i nie sięgam po wszystkie książki. Tutaj o moim wyborze zadecydowało coś zupełnie innego.
Fot. Kuba Kordel, gala festiwalowa. |
Na zdjęciu niżej od lewej: Katarzyna Hordyniec, Anna Sakowicz, Joanna Chapska, Joshilyn Jackson, Magdalena Kordel.
Niżej od lewej: Joshilyn Jackson, Renata Kosin, Magdalena Zimniak, Magdalena Kordel, kwiatek. ;)
Joshilyn podczas festiwalowej gali opowiedziała, w jaki sposób została dostrzeżona przez swojego obecnego agenta.
Przeczytał jej opowiadania opublikowane w czasopiśmie i spytał, czy ma też jakąś napisaną powieść. Nie miała, ale nie chcąc stracić swojej szansy powiedziała, że ma, ale potrzebuje sześciu miesięcy, by ją dopracować.
W tym czasie napisała ją od początku do końca, niestety agentowi efekt się nie spodobał i powieść nie została wydana. Joshilyn podsumowała tę historię słowami: "To musiało się tak skończyć. Nie da się napisać dobrej powieści w sześć miesięcy", i to właśnie te słowa sprawiły, że kupiłam jej powieść,
zaczęłam czytać jeszcze w pociągu z Siedlec, i w zasadzie po kilkunastu stronach uwierzyłam Joshilyn. "Inna niż wszystkie" to nie jest powieść, którą dałoby się napisać w mniej niż w sześć miesięcy. Jest doskonała przede wszystkim pod względem formy. Pod względem treści również, ale tu już oceniam subiektywnie, bo treść może spodobać się komuś lub nie, ale jakość nie podlega dyskusji. Tekst jest wyważony, skonstruowany perfekcyjnie, nie wymieniłabym w nim ani jednego słowa. A na taki efekt potrzeba czasu, dużo czasu, często o wiele więcej, niż wspomniane sześć miesięcy.
Po przeczytaniu "Innej niż wszystkie" sięgnęłam po jeden z wcześniejszych tytułów autorki, "Tajemnice wierzby", żeby się przekonać, czy zrobi na mnie równie wielkie wrażenie. Jeszcze nie skończyłam czytać, ale już teraz mogę powiedzieć, że z pewnością tak! Jest chyba nawet lepsza od wcześniejszej, bardziej intrygująca, jeszcze trudniej jest ją odłożyć.
Tym razem przy wyborze (powieści przetłumaczonych na język polski jest kilka) kierowałam się opisem fabuły, a właściwie podobieństwem jednego z wątków z tym, który pojawia się w "Tajemnicach Luizy Bein" - tu też odnajdują się szczątki kogoś, kto według wszelkich znanych informacji żyje. Rozwiązanie wątku, jak można się domyślać, jest zupełnie inne. Oczywiście nie zdradzę niczego, za to zachęcam, i to bardzo do przeczytania książki. :)
"Tajemnice wierzby" |
"Tajemnice Luizy Bein" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz