niedziela, 20 listopada 2016

Bez owijania w bawełnę

Tak powinien brzmieć podtytuł książki Roberta Biedronia "Pod prąd". Albo ewentualnie "Prosto z mostu, ale tak, by przy okazji nikomu nie wskoczyć na głowę". Bo Robert Biedroń na wszystkie zadane mu pytania - te w książce, i te podczas spotkania poprowadzonego przez dr hab. Bernadettę Darską, odpowiada jednoznacznie, albo nie odpowiada wcale, jeśli nie chce bądź nie może i o tym również mówi wprost. Pewnie nie każdemu te odpowiedzi - niekiedy kontrowersyjne, będą się podobały, kilka nie podobało się i mnie, jednak nie sposób nie docenić  dominującej w nich szczerości.
Poza tym trudno byłoby znaleźć dwoje ludzi, którzy zgadzaliby się w każdej kwestii. Tak to już jest, że wszyscy pięknie się różnimy, pod wieloma różnymi względami, i dlatego każdy jest na swój sposób wyjątkowy. ;)

Warto też docenić, że autor książki nie stosuje werbalnych sztuczek, uników i dwuznaczności - nie owija w bawełnę. Nie stwarza dystansu między sobą a odbiorcą, również w bezpośrednim kontakcie, o czym miałam okazję przekonać się podczas spotkania autorskiego w olszyńskiej Książnicy.

"Dzień dobry, jestem Robert" - tak witał każdego, kto podszedł, by z nim porozmawiać. 


Dzięki temu, że poszłam na to spotkanie, dowiedziałam się o panu Biedroniu paru rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Między innymi to, że w podobnym czasie kończyliśmy tę samą uczelnię  - w sensie budynku, bo wydział politologii znajdował się nad filologią polską. 


Natomiast dzięki książce "Pod prąd" ogólnie można dowiedzieć się o Robercie Biedroniu bardzo wiele, co zmienia właściwie niewiele. A przynajmniej tak było w moim wypadku. Przeczytanie książki nie zmieniło w najmniejszym stopniu tego, jak postrzegałam go wcześniej, co dowodzi tylko tego, jak bardzo jest autentyczny w każdej sytuacji. Wrażenie, bardzo pozytywne zresztą, pozostało we mnie niezmienione. Również po spotkaniu autorskim, podczas którego prezydent Słupska poruszył wiele ważnych również dla mnie) tematów, opowiedział  o tym, co mu się podoba, a co nie, i dlaczego.

Jedną z rzeczy, która zdecydowanie nie podoba się - pewnie nie tylko jemu ;) - jest protekcjonalne, stereotypowe i schematyczne traktowanie kobiet (w książce poświęca temu cały rozdział), bez względu na to kim są, co sobą reprezentują,czym się zajmują i jak wiele osiągnęły. To, co robią jest często infantylizowane i traktowane z pewną pobłażliwością, nawet gdy są to rzeczy naprawdę ważne. Uderzyło mnie to, jak traktowane są kobiety - posłanki w polskim sejmie, podobno gdy tylko zbliżają się do mównicy sejmowej, panowie posłowie często buczą.

Myślę, że to męskie "buczenie" pojawia się też w wielu innych aspektach życia, nie tylko politycznego. Mężczyźni buczą, na widok każdej kobiety, która zajmuje się czymś, w czym (według nich) oni są lepsi, czym kobiety być może nie powinny się zajmować wcale. To da się wyczuć np. w opiniach mężczyzn - czytelników wypowiadających się na temat książek, których autorkami są kobiety. Nawet, gdy piszą/mówią o tych książkach dobrze, nie znajdują powodów do skrytykowania, przyznają, że książka jest napisana "poprawnie", często towarzyszy temu delikatne, trochę pobłażliwe "buczenie", bo nawet jeśli poprawne, to jednak "babskie", dlatego  infantylne i niewarte traktowania serio. 


W swojej książce Robert Biedroń odpowiadając na jedno z zadanych mu pytań przytacza też słowa francuskiego myśliciela i dyplomaty Alexisa de Tocqueville o tym, że  wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka. a ja podpisuję się pod tym obiema moimi rękami.

Nie pozwólmy nikomu ograniczać naszej wolności,  żyjmy zgodnie ze swoimi poglądami,  "chciejstwem"  i sumieniem, ale jednocześnie pamiętajmy, że inni pragną tego samego, na to samo zasługują i to samo im się należy. Dokładnie tak, jak należy się to nam.

Myślę, że gdyby każdy z nas o tym pamiętał robiąc cokolwiek, świat byłby lepszy i chodziłoby po nim znacznie więcej tak pogodnych i życzliwych ludzi, jak prezydent Słupska. 

1 komentarz:

  1. Piękne podsumowanie :)
    Masz i mój podpis, pod dwoma już Waszymi.

    OdpowiedzUsuń