sobota, 4 kwietnia 2015

Świątecznie...

... i dziwnie...

Kwiecień - Plecień, ale żeby aż tak?!

Świat za oknem w odstępie zaledwie trzech godzin:




Mam nadzieję, że ta karuzela pogodowa zatrzyma się w odpowiednim momencie, i że jutro mimo wszystko kwiecień zostanie przy tej drugiej, bardziej zielonej wersji, :)
a przynajmniej tam, gdzie będę spędzać Święta Wielkanocne, czyli na Podlasiu. 


Pewnie w związku ze zbliżającymi się świętami, w ostatnim czasie wszelkie rekordy wyświetleń bije mój wpis o podlaskich sękaczach,
co mi przypomniało jak dawno już go nie jadłam. 
Dlatego cieszę się, że już jutro będę mogła to nadrobić.

Przy okazji - witam serdecznie na moim blogu wszystkich tych, 
którzy trafią również na ten post wpisując w wyszukiwarkę hasło sękacz podlaski i szereg mu podobnych. ;)
P.S Nie wiem, gdzie się kupuje grzałkę czy piec do sękacza, nie wiem jak się go fachowo przechowuje (u mnie za szybko znika), nie znam aktualnych cen ani dokładnego przepisu, ale za to potwierdzam to, co pewnie już wiecie, 
podlaskie sękacze są zdecydowanie najlepsze!





I najważniejsze dziś:


Życzę wszystkim w ten świąteczny czas mnóstwa smakołyków na stołach - takich, jak mój podlaski :), 
niespodzianek nie mniejszych, niż te pogodowe oraz dużo, dużo radości z czegokolwiek!




2 komentarze:

  1. Też niewiele wiem o sękaczu - jesynie to, że go uwielbiam. Jak tylko gdzieś widzę - zwykle na tackach w porcjach - muszę kupić i już :D
    Aż tyle śniegu za oknem w Krakowie nie miałam, ale faktycznie, pogoda istnie kwietniowa
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń