"Aleja Siódmego Anioła" nie zawsze była Aleją, mimo że powieść od początku była jak najbardziej anielska. Miała jednak zupełnie inny tytuł. Wcześniej brzmiał tak:
Pióra nie ma już w tytule, ale z powieści na szczęście nie zniknęło. Nie mogło, ponieważ to właśnie od niego wszystko się zaczęło, niezwykła historia Julii i pewnego chłopca - niekoniecznie tego, o którym jest mowa w opisie...
Pióro ze skrzydła anioła było moim zapalnikiem, który stworzył resztę, tak jak wcześniej zegarek ze starego pudełka stworzył "Sekret zegarmistrza", a czarno-biała fotografia pięknej kobiety "Tatarkę". Nie mam pojęcia skąd się wzięło, pojawiło się w mojej głowie nagle, jakby spadło z nieba. ;) Z niego zrodziła się moja nowa powieść, krótko przed ubiegłorocznym Bożym Narodzeniem. A przed tegorocznym Bożym Narodzeniem każdy będzie mógł ją poznać.
W takim samym czasie rozgrywa się akcja powieści - od świąt do świąt, dokładnie rok.
A jaka będzie ta powieść? O tym będzie w kolejnych wpisach.
Zapraszam!
Bardzo przepraszam wszystkie osoby, których komentarze spod tego postu (i być może innych) zniknęły, to przez atak zagranicznego spamera. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz już będzie wszystko dobrze.