środa, 17 maja 2017

Dlaczego właśnie Cudne Manowce?

fot. Anna Szulc-Rutkowska
Bo właśnie tam, 24 maja o godz. 17.00 odbędzie się premiera TATARKI.

Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo, ponieważ ściśle wiąże się z powieścią, mimo że jej akcja rozgrywa się na Podlasiu, nie na Warmii. 

Jest jednak coś, co łączy oba te regiony - tradycja kulinarna, a restauracja Cudne Manowce na niej właśnie opiera prawdopodobnie całe swoje menu, wkładając w nie bardzo wiele serca i pasji, korzystając z lokalnych produktów, nie tylko tych oczywistych, wszystkim znanych, ale też takich, o których nigdy byśmy nie pomyśleli, że mogą zostać wykorzystane w kuchni.

źródło Cudne Manowce


Jeśli ktoś czytał już moje poprzednie książki, a zwłaszcza SEKRET ZEGARMISTRZA albo BLUSZCZ PROWINCJONALNY wie, że smaki i zapachy odgrywają w nich pewną rolę. Tak też jest w Tatarce. W niej jednak znajdziecie sporo nie tylko tradycyjnych, ale też nietypowych smaków, takich właśnie jak w Cudnych Manowcach, czasem niemalże dokładnie takich, bo jest wśród nich topinambur, wężymord, lemoniada z bzu, albo pokrzywy której będzie można skosztować w restauracji.
źródło: Cudne Manowce

źródło: Cudne Manowce

Jest też tajemnicza MAŚĆ CZAROWNIC DO LATANIA. ;)

W książce pełni nieco inną rolę, ta pierwotną (o niej dowiecie się z powieści), za to w Cudnych Manowcach można będzie jej skosztować, również podczas naszego spotkania. 

Premiera maści miała miejsce niemal dokładnie dwa lata temu i trochę żałuję, że nie odbywa się to teraz, razem z premierą Tatarki. Liczę, że w najbliższą środę znajdę w Cudnych Manowcach chociaż namiastkę tej atmosfery, bo to, co się tam wówczas działo doskonale pasowałoby do klimatu mojej powieści. Mam oczywiście na myśli WIANKI, takie które wrzuca się do wody w Noc Świętojańską. Bo od tego w zasadzie zaczyna się TATARKA. Jej główna bohaterka plecie wianek z bylicy i polnych kwiatów o magicznych właściwościach.

W powieści pojawiają się też słowiańskie czarownice, choć w nieco innym charakterze, niż należałoby się pewnie spodziewać. ;) Opowiem o tym więcej już podczas spotkania.

Wszystkie załączone niżej zdjęcia pochodzą ze strony wspomnianego wyżej wydarzenia na profilu fb restauracji, utworzonego przez profesora Stanisława Czachorowskiego, który przyczynił się do powstania współczesnej wersji MAŚCI DO LATANIA.





I moim skromnym zdaniem, te zdjęcia są niepodważalnym dowodem na to, 
że wianek z polnych kwiatów na głowie absolutnie każdej kobiety 
zmienia ją w środku i na zewnątrz, w cudowne, 
wiosenno-letnie zjawisko. :)

2 komentarze:

  1. Ale świetny pomysł!!! Już nie mogę się doczekać spotkania <3

    OdpowiedzUsuń