Choć brzmi to niezbyt prawdopodobnie, to jednak łączy, w dodatku całkiem sporo, przy czym jeśli chodzi o treść powieści i
przede wszystkim gatunek, rozbieżność jest tak duża, jak to tylko możliwe.
Dla przypomnienia:
„Kołysanka dla Rosalie” to powieść sensacyjno – przygodowa z wątkiem
kryminalnym, historycznymi i elementami romantycznymi.
NIE MA w niej ŻADNYCH motywów, fantastyczych.
NIE MA w niej ŻADNYCH motywów, fantastyczych.
Jest za to pewien rodzaj magii, mistycyzmu i metafizyki, ale podane sposób
jak najbardziej realistyczny. Pewien rodzaj klimatu, który można odnaleźć w ostatnim rozdziale "Tajemnic Luizy Bein".
Co zatem łączy moją powieść z cyklem o czarodzieju
stworzonym przez J. K. Rowling?
stworzonym przez J. K. Rowling?
To, o czym pisałam w poprzednim poście.
ŹRÓDŁO INSPIRACJI
Źródło |
A jest nim pewien siedemnastowieczny "tekst" opisujący alegoryczną podróż
mitycznego założyciela pewnego tajemniczego Bractwa wokół którego z pewnych powodów (więcej o tym w powieści) wyrosło sporo kontrowersji.
Tekst, na który natknęłam się w trakcie pisania „Tajemnic Luizy Bein”, a którego tytułu i autora nie mogę zdradzić, żeby nie wyjawić zbyt wiele z treści i nie popsuć czytania (ci, którym to nie przeszkadza mogą zajrzeć TU). Zainspirował mnie do napisania „Kołysanki dla Rosalie” – oparłam na nim znaczną część fabuły. Pod koniec pisania książki nieoczekiwanie odkryłam, że nie tylko mnie zainspirował. Znalazłam informację, jakoby autorka cyklu o Harrym Potterze na tym właśnie tekście oparła wszystkie jego części. Dla dociekliwych – więcej można o tym poczytać TU (Uwaga! Ci, którzy zamierzają czytać Kołysankę, a nie lubią wcześniej wiedzieć zbyt wiele o treści, tutaj też raczej nie powinni zaglądać przed lekturą!)
Tekst, na który natknęłam się w trakcie pisania „Tajemnic Luizy Bein”, a którego tytułu i autora nie mogę zdradzić, żeby nie wyjawić zbyt wiele z treści i nie popsuć czytania (ci, którym to nie przeszkadza mogą zajrzeć TU). Zainspirował mnie do napisania „Kołysanki dla Rosalie” – oparłam na nim znaczną część fabuły. Pod koniec pisania książki nieoczekiwanie odkryłam, że nie tylko mnie zainspirował. Znalazłam informację, jakoby autorka cyklu o Harrym Potterze na tym właśnie tekście oparła wszystkie jego części. Dla dociekliwych – więcej można o tym poczytać TU (Uwaga! Ci, którzy zamierzają czytać Kołysankę, a nie lubią wcześniej wiedzieć zbyt wiele o treści, tutaj też raczej nie powinni zaglądać przed lekturą!)
Źródło |
Żródło |
Nie wiem, czy to wspólne źródło inspiracji przekłada się w jakimś
stopniu na podobieństwo motywów wykorzystanych w powieściach, choć podejrzewam,
że raczej nie.
Jest jednak z pewnością pewien element, który się dubluje.
Ten, o którym pisałam wczoraj.
Ten, o którym pisałam wczoraj.
Jednorożec
Żródło |
Srebrny, taki jak ten tutaj.
W „Kołysance dla Rosalie” to jeden z kluczowych element fabuły,
związany z tytułową bohaterką.
związany z tytułową bohaterką.
Jeśli są inne podobieństwa - liczę, że już za miesiąc dowiem się tego od czytelników
„Kołysanki…”, którzy w przeciwieństwie do mnie czytali Harry’ego Pottera. ;)
Tymczasem przypominam,
że „Kołysanka dla Rosalie” pojawi się na
księgarskich półkach 15 kwietnia,
więc jest jeszcze całkiem sporo czasu, by zapoznać
się z jej pierwszą częścią,
czyli „Tajemnicami Luizy Bein”.
O proszę , ciekawe. Póki co przeczytałam w końcu "Bluszcz..." i bardzo mi się podobała, wkrótce napiszę jakąś opinię.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że Bluszcz się spodobał i proszę oczywiście o link do opinii. :)
UsuńNo proszę, tego się nie spodziewałam. Nie sądziłam, że to może być Harry. To chyba jedyny cykl, który przeczytałam, mimo że jest fantastyczny. I to cały przeczytałam, także porównam sobie... :) Jednorożca oczywiście pamiętam.
OdpowiedzUsuńA źródeł nie poznawałam, nie lubię psuć sobie czytania
Słusznie. A do linków można zawsze zajrzeć już po lekturze. :)
UsuńNo i chyba będę jednak przymuszony do przeczytania... Pottera :-D
OdpowiedzUsuńCzekam więc na relację porownawczą, bo chyba jednak mimo wszystko nie skuszę się. ;)
UsuńPo Pottera nie sięgnę, ale ów inspirujący tekst bardzo mnie nęci. Kocham stare książki, więc zajrzę tam choć na chwilę!
OdpowiedzUsuń