Do premiery „Kołysanki dla Rosalie” zostało dokładnie miesiąc,
dlatego myślę, że czas zacząć odliczenie…
Na dobry początek ilustracja, na którą
natknęłam się przypadkowo, a która chyba najtrafniej i najwierniej oddaje treść
powieści. Oto ona:
Źródło |
I nie jest to wcale moja osobista,
autorska wizja ;),
ale rzeczywiście ten obrazek wiele mówi o treści „Kołysanki…”.
Dziewczynka odpowiada wiekiem mojej Rosalie, wygląda jak ona,
a jednorożec…
a jednorożec…
On
też pojawia się w powieści. Naprawdę!
Na dowód załączam stosowny fragment:
„…dziki
i wolny jednorożec jest skłonny ulec jedynie duszy, w której umarło wszystko,
co stare, a narodziło się nowe. Lepsze. (…)
Mógł
należeć tylko do tych, którzy mają czystą duszę, a żadna dusza nie może być
czystsza od duszy dziecka.”
Mimo jednorożca i paru innych podobnych „elementów” fabularnych „Kołysanka
dla Rosalie”, podobnie zresztą jak „Tajemnice Luizy Bein” NIE JEST powieścią fantazy!
Prócz zwyczajnej fikcji literackiej
(łączonej z jak najbardziej realną historią)
(łączonej z jak najbardziej realną historią)
nie ma żadnych wątków fantastycznych.
Jest za to odrobinę mistycyzmu
i magii,
ale takiej, z jaką czasem mamy do czynienia w realnym życiu. ;)
W poprzednim wpisie wyjawiłam, że „Kołysankę dla Rosalie” wiele łączy
z pewnym bardzo znanym cyklem fantasy.
Wbrew pozorom nie jest to tylko wspomniana
magia, mistycyzm ani jednorożec, ale coś znacznie więcej.
Łączy je wspólne „źródło”.
Jakie?
O tym już jutro.
Zapraszam! J
Uffff.... ulżyło mi, że to nie fantastyka, bo nie lubię zbytnio.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej czuję się kuszona, a tu jeszcze miesiąc!
Fantastyka to nie jest również moja bajka. :) Z wyjątkiem Pratchetta, w którego powieściach moim zdaniem fantastyka pełni rolę drugorzędną obok czegoś o wiele ważniejszego.
UsuńTo dobrze, ze to nie fantazy, znacznie bardziej wolę sensację z przygodą.
OdpowiedzUsuń