poniedziałek, 26 maja 2014

Pora na kolejną tajemnicę Luizy Bein...

... a jest nią księga, która pojawiła się obok mnie na zdjęciach podczas ostatniego spotkania autorskiego i na Warszawskich Targach Książki.


Ci, którzy już przeczytali "Tajemnice Luizy Bein", pewnie domyślają się jej zawartości, choć  być może jest dla nich zaskoczeniem, że jeden z głównych powieściowych motywów istnieje w rzeczywistości (zresztą nie tylko ten, ale o tym później :) ).




Zatem... zaglądamy do środka. :)






Nie mogę zdradzić zbyt wiele, ani wyjawić, jaki ma związek z fabułą powieści ponad stuletnia Biblia, żeby nie zepsuć czytania tym, którzy mają to w planach. 
Powiem jedynie, że jest to związek niemal kluczowy, a tajemnica z nią związana nie jest oczywiście jedyną.


Napiszę za to o tym, jak Biblia znalazła się w moim posiadaniu.
 Jest to pamiątka rodzinna, która kilka lat temu przyjechała do mnie z Francji, razem z krzesłem, starszym od niej niemal dwukrotnie.


Jedno i drugie należało wcześniej do dziadka mojego męża, 
jedno i drugie było w jego posiadaniu od zawsze,
podobnie jak reszta bardzo wielu niezwykłych przedmiotów (o których pewnie będę jeszcze miała okazję opowiedzieć) w jego domu w północno - wschodniej części Francji, gdzie dziadek mieszkał od dziecka.

Dziadek Bruno odszedł w wieku 98 lat.
Jego nie ma, ale jest Biblia, i jest krzesło.
I jest też powieść, w której pamiątka po dziadku zagrała jedną z najważniejszych ról.
A jeśli chodzi o krzesło dziadka - być może przyjdzie kolej i na nie, całkiem możliwe, że też kiedyś trafi na karty którejś z moich książek. 

2 komentarze:

  1. Wow fantastyczne przedmioty !! Uwielbiam takie tajemnice :)

    Pozdrawiam i czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń