Po Podlasiu podróż sentymantalna - część pierwsza!
Wspólnie z bohaterami "Bluszczu prowincjonalnego" i ich śladami.
Będzie to podróż nie tylko geograficzna, ale również kulinarna, podzielona na kilka etapów tematycznych.
Dzisiejszy etap - pierwszy narzuciła mi właśnie pierwsza okładka, a właściwie to, co się na niej znajdowało."
Ten dom odkryłam zupełnym przypadkiem kilka lat temu, kiedy pojechałam do Kiermus, żeby zobaczyć najpopularniejszy chyba na Podlasiu jarmark staroci. Pomyślałam wtedy, że to jest idealne miejsce, by zamieszkał w nim któryś z bohaterów moich (wówczas jeszcze przyszłych) ksiażek. Wkrótce, jeszcze w trakcie powstawania "Mimo wszystko Wiktoria", zapadła ostateczna decyzja, że tym pięknym miejscu zamieszka Anna Radecka i jej dzieci. Że kiermusiański Dworek nad Łąkami stanie się na chwilę jej domem, a bluszczowa weranda azylem.
Żeby podziękować temu miejscu za gościnne przyjęcie, postanowiłam mojej bohaterce (i przy okazji czytelnikom) zafundować całodniową, literacką wycieczkę do Kiermus.
Pozwolić pobuszować po wspomnianym wyżej targu staroci:
Pozwolić pobuszować po wspomnianym wyżej targu staroci:
"Dochodzące z oddali przygrywanie ludowej kapeli
świadczyło o tym, że impreza już się rozpoczęła. Ruszyli w tamtym kierunku i wkrótce zmieszali się z tłumem ludzi spragnionych kontaktu z tutejszym folklorem."
"W jej nozdrza wdzierał się zapach
wiejskich wędlin, chleba pieczonego na chrzanowych liściach, serów, miodów i innych regionalnych przysmaków, do
których skosztowania zachęcali sprzedawcy."

"Miała okazję spróbować, jak smakuje podpuszczkowy
ser koryciński, którego recepturę, według lokalnej legendy miejscowi poznali
niemal pięćset lat wcześniej od osiadłych tu szwajcarskich żołnierzy. Skosztowała
najpierw bielutkiego, zabawnie skrzypiącego w ustach sera śmietankowego, potem tych
dłużej leżakujących – z czarnuszką, czosnkiem, kolorowym pieprzem i innymi
aromatycznymi ziołami."
"Smakiem ujął ją też popularny w tych okolicach
mrówkowiec – lepki od miodu, posypany makiem i rodzynkami kopiec o nieco
dziwnym, pofalowanym kształcie."
(Był jeszcze sękacz, ale ten podlaski przysmak zasługuje na osobny rozdział i to właśnie jemu będzie poświęcony kolejny etap podróży.)
"Wreszcie, po godzinnym przeciskaniu się przez
tłum, ogłuszona muzyką i gwarem, obładowana torbami pełnymi targowych
zdobyczy, z przyjemnością zasiadła w chłodnym wnętrzu przyjemnie
urządzonej karczmy i poprosiła o kawę. Dała
się też namówić, na jak się okazało - gigantyczny kawał domowego jabłecznika z
lodami."
"Wreszcie dotarli do „Jantarowego Kasztela”, uroczo porośniętego
winobluszczem."
By w końcu dotrzeć do tajemniczego Miejsca Mocy, gdzie zdarzyło się coś... o czym dowiecie się już z książki ;)
"-
Tutaj masz instrukcję. – Wojtek wskazał na drewnianą tablicę, przymocowaną do
grubego, nadpalonego pnia."
"Zobaczyła, jak jej syn wskakuje na trzynasty kamień."
"-
Miejsce mocy – uśmiechnęła się. – Jest tutaj. Na werandzie w Bujanach."
Wydawnicto Filia, premiera 21.03.2018
*wszystkie zdjęcia są oczywiście mojego autorstwa