niedziela, 21 sierpnia 2016

Powrót do raju i bujanie na trzy sposoby. :)

Po licznych wyjazdach i tułaniu się po miejscach mniej lub bardziej (ze zdecydowanym wskazaniem na bardziej) przyjemnych, nadszedł czas powrotu do pracy, domowej rzeczywistości i... mojego osobistego raju, bo przecież nie samą pracą człowiek żyje. 
Można też zawsze jedno i drugie pożytecznie połączyć, bo podobno bujanie ogromnie pozytywnie wpływa na pracę mózgu i pomaga w koncentracji, więc z zapałem i codziennie bujam się!  :)


Bujam...


I bujam...

W moim osobistym raju...


Mój ogród niestety często boleśnie odczuwa naszą nieobecność zmieniając się w rajską dżunglę, która zwykle zyskuje przy bliższym poznaniu, gdy człowiek już się oswoi, polubi, i w końcu uzna, że ogrodowa dżungla też ma swój niezaprzeczalny urok. Najważniejsza jest zieloność, a tej tutaj nie brakuje.

Zapraszam do mojej dżungli - wchodzi się tędy:


A dalej jest tak:







Natomiast jeśli człowiek nasyci się już rajską zielonością, może też zejść do dżungli nocą. Wtedy wygląda (i smakuje) całkiem inaczej. :)



A kiedy pada (jak dziś) i dżungla cała mokra, można wrócić do bujania i leniwego czytania pod dachem, ale wciąż blisko zieloności. Wtedy myśl, że jutro trzeba wreszcie siąść do pracy aż tak bardzo nie boli. Tym bardziej, że mój raj mam cały czas w zasięgu ręki. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz