piątek, 9 lutego 2018

Dlaczego właśnie Jedwabne...?


Pisałam już jakiś czas temu, że tytuł "Jedwabnych rękawiczek" ma kilka znaczeń i ukryta została w nim nazwa mojej rodzinnej miejscowości, w której częściowo umieściłam akcję powieści.



W kontekście głośnej ostatnio dyskusji nad ustawą o IPN jestem przy każdej okazji pytana przede wszystkim o Jedwabne, i o to, czy moja nowa powieść rzeczywiście opowiada o wydarzeniach z 1941 roku, o pogromie Żydów w Jedwabnem.

Odpowiedź brzmi jednocześnie tak, i nie.

Nie jest to historia o tym, co się wówczas zdarzyło, lecz jednocześnie tego nie omija.
Pogrom nie jest głównym wątkiem powieści choć dla fabuły ma charakter kluczowy. Wpływa znacząco na losy bohaterów "Jedwabnych rękawiczek" zarówno żyjących w tamtych trudnych czasach, jak i współczesnych.
I co najważniejsze - powieść nie powstała po to, by napisać o pogromie, ale stało się dokładnie na odwrót. Decyzja, by jej akcję osadzić w Jedwabnem i z odniesieniem do przeszłości pociągnęła za sobą taki właśnie skutek.

5 komentarzy:

  1. Tak, odkryłam tą wieloznaczność tytułu :) Książkę już przeczytałam, recenzja będzie na blogu w poniedziałek o 17:30 :)
    To kiedy kolejna powieść? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie rozczarowała. ;) A kolejna myślę, że być może jesienią.

      Usuń
    2. Nie! Była zaskakująca i nie mogłam doczekać się wyjaśnień.
      Super! :)

      Usuń
    3. Przyznam, że czuję ulgę. :) Byłam bardzo niepewna Pani reakcji, bo to jednak powieść inna od poprzedniej, i specyficzna.

      Usuń
    4. Aż tak zawsze krytykowałam, że taka niepewność? :) Eeee... Aż tak to nie było, żeby mi się książki nie podobały :)
      Taki styl i bycie detektywem chyba najbardziej mi pasuje jak w Jedwabnych rękawiczkach. Jest napięcie...
      A Tatarki nie czytałam (razem z Bluszczem zresztą, który czeka od lat), dostałam dopiero pod choinkę :)

      Usuń